We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

To był zamach

by PROFANACJA

supported by
/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      35 PLN

     

1.
INTRO 00:56
2.
CHAOS 02:56
CHAOS Czasy są wesołe, tylko trochę, tylko trochę niebezpieczne Noże i łańcuchy nauczyły latać się Rozpada się wszystko, co panować miało wiecznie Nie wie nikt, czy nowe będzie dobre, czy też złe Upadają rządy, ideały, dyktatury i systemy Na kamieniach rodzą się wielcy geniusze i idioci I nie ma to-tamto, coś się w końcu musi zmienić Chaos trzyma w ręku etat dla przyszłości To zapowiedź końca czy początku? - Chaos! Czy ocali, czy zabije nas? Zwycięstwo głupoty czy rozsądku? - Chaos! Eden czy apokalipsy czas? Krzyk i śmiech, krew i gniew, anarchia - Chaos! Miłość i nienawiść, pokój, walka - Chaos! Radość, płacz, nietolerancja, wojna - Chaos! Eden, czy apokalipsy czas? Publikatory nie mówią tego jednoznacznie Ale sądzę, że będzie jeszcze weselej... Może zapanuje radość, może nas rozdepczą czołgi Nic już nie powstrzyma kanonady zdarzeń Czy jutro będziemy martwi, czy będziemy wolni? Chaos zna odpowiedź, czas ją nam pokaże To zapowiedź końca czy początku? - Chaos! Czy ocali, czy zabije nas? Zwycięstwo głupoty czy rozsądku? - Chaos! Eden czy apokalipsy czas? Krzyk i śmiech, krew i gniew, anarchia - Chaos! Miłość i nienawiść, pokój, walka - Chaos! Radość, płacz, nietolerancja, wojna - Chaos! Eden, czy apokalipsy czas?
3.
TO BYŁ ZAMACH! To był zamach! Pięścią w mur! Kiedy pętla na gardle I kołysze się stół My krzyczymy o hańbie Tak nam dopomóż Bóg! Jak tworzyć szyk debili Jednym ruchem narodowym? Przodkowie nauczyli Nas podobnych sztuk Jak przegrywać byli mili Zrobić wykład poglądowy Więc kreślimy wokół szyi Narodowy ruch Kiedy pętla na gardle I zaciska się sznur My krzyczymy o hańbie Tak nam dopomóż Bóg! To był zamach! Głową w stół! Jak zaprzepaszczać szanse W tyle zostawać za światem Odpalać w mózgu race Gdy rozkaże wódz Kult więzi umysł więzi Jak sznur puszek za zderzakiem Dla hałasu zawiązany Narodowy ruch Gdyby odwiązać sznur Ten narodowy Wykonać nowy ruch Całoświatowy Bez paranoi, lęków, bzdur… Niestety wiem Że pomysł ten Nie przejdzie tu… To był zamach! Pięścią w mur! To był zamach! Głową w stół! Rada małpa, gdy się śmieli Kiedy mogła udać człeka Raz na meczu coś słyszeli I chcą ruszać w bój O, czystości! O, narodzie! W ogniu walki się podnieca W ideowo słusznym wzwodzie Narodowy ruch Gdyby odwiązać sznur Ten narodowy Wykonać nowy ruch Całoświatowy Bez paranoi, lęków, bzdur… Niestety wiem Że pomysł ten Nie przejdzie tu…
4.
LĘK 02:36
LĘK Bój się, bój się, bój się! Lek dobrze wpływa na zdrowie Lęk, czy ktoś nie powie czegoś Czy nie stanie się coś Każdy zna to stare, dobre Ludowe przysłowie: Ktoś musi bać się, aby Rządzić mógł ktoś Lęk Kształtuje świadomość! Bój się, bój się, bój się, bój się! Dziś ostrożni żyją dłużej To nie żadni tchórze To ci, co cenią życie swe Świat opiera się na lęku Takiej twierdzy nikt nie zburzy Każdy zmian się boi, a więc Nigdy nic nie zmieni się Lęk Kształtuje świadomość! Ktoś musi bać się, aby Rządzić mógł ktoś!
5.
POUKŁADANI 04:57
POUKŁADANI Przyjemny poobiedni spacer Pogodnie uśmiechnięty ryj Świnki na grillu, bo się zaczął Festyn rodzinny, na nim my Na nim my Musztarda z tekturowych tacek Na balonikach logo firm I dookoła nie uświadczysz Ludzi złych Kamuflujemy się starannie Bo właśnie tak powinno być Żadnemu lustru, kabinie ani wannie Nie pokazujmy nic Kamuflujemy się starannie Tak bardzo, że wierzymy sami W ten pragmatyczny mit Poukładanych Pospacerowy miły wieczór Mimo wypitych kilku piw Serial, kolacja i milczenie Co nie jest przecież niczym złym Niczym złym Potem sypialnia naszych marzeń Kredyt spłacimy już za rok Nie mówiąc nic gasimy światło Kryjąc mrok Kamuflujemy się starannie Bo właśnie tak powinno być Żadnemu lustru, kabinie ani wannie Nie pokazujmy nic Kamuflujemy się starannie Tak bardzo, że wierzymy sami W ten pragmatyczny mit Poukładanych Bo gdyby wszystko kiedyś nagle się wydało Gdyby wyciekła każda myśl Historię przeglądarek światu ukazało I skryć nie dałoby się nic... Szaleństwo, zło, zboczenie i degeneracja Rozleją wam się na kafelki i dywany! Kino domowe, miłość, spokój, meblościanka Zapaskudzone, zarzygane!! Więc widzisz sam! Chroń wizerunek! Nadal kłam! Poukładani, tak jak my… Poukładani, tak jak my… Poukładani, tak jak ty! Czasami kiedy któryś z nas Odprowadzany jest w kajdankach Mówimy: „Boże, co za typ! Kto by pomyślał? Kto by pomyślał?!!” Zmieniamy w komputerach hasła… Zmieniamy w komputerach hasła… Bo gdyby wszystko kiedyś nagle się wydało Gdyby wyciekła każda myśl Historię przeglądarek światu ukazało I skryć nie dałoby się nic... Szaleństwo, zło, zboczenie i degeneracja Rozleją wam się na kafelki i dywany! Kino domowe, miłość, spokój, meblościanka Zapaskudzone, zarzygane!! Więc widzisz sam! Chroń wizerunek! Nadal kłam!
6.
ZAGINIONY ŚWIAT Nocą do drzwi łomocą mi Znajome widły i pochodnie Wstałem i otworzyłem im Przyszły po prośbie Rozsiadły się wygodnie Prosiły, by napisać tekst O ich wewnętrznym niepokoju O tym, że im w tych czasach źle Że dawniej przecież Nie było tak nikomu... Całowali stópki Drewnianego Syna Nie było Woltera Nie było Darwina Przytulne ciemności Otulały Ziemię... Na cholerę Komu było Oświecenie?! Zgodziłem się, bo jestem tchórz A widłom uśmiech się wyostrzył Szepnęły: Weź to głośno głoś! Pochodniom: Chodźmy! Więc zapaliły się i poszły Za jasno! Za prosto! Zbyt wiele wolno! Nie wiemy Dlaczego Nie wiemy jak Od wieków Na przekór Wciąż nam to robią! Oddajcie Przywróćcie Nasz zaginiony świat! Konserwatywny, bogobojny W sam raz dla wideł i pochodni... Sądziłem, że nie znaczył nic Taki malutki konformizmek Widły, pochodnie poszły precz Spać już nie mogłem Włączyłem telewizję... I szczęka mi opadła, bo Tych wizyt być musiało wiele Medialny przekaz z wielu stron Głosi donośnie W tygodniu i w niedziele: Za jasno! Za prosto! Zbyt wiele wolno! Nie wiemy Dlaczego Nie wiemy jak Od wieków Na przekór Wciąż nam to robią! Oddajcie Przywróćcie Nasz zaginiony świat! Konserwatywny, bogobojny W sam raz dla wideł i pochodni...
7.
OPOWIEŚĆ WIGILIJNA W komety świetle Króle nadeszli Bydło jak zwykle Robiło wokół siebie syf Wody odeszły Miało nie boleć! Oszukali ją Jak zwykle na tym łez padole Miał być subtelny cud Dla wszystkich nas Nie krew i śluz Miało nie boleć!! Zatarli ręce Bo nigdy więcej Wina nie będzie Obciążała sumień im Cholerni mędrcy! Miało nie boleć! Oszukali ją Jak zwykle na tym łez padole Miał być subtelny cud Dla wszystkich nas Nie krew i śluz Miało nie boleć!! W słodkiej godzinie zwiastowania Padło tak wiele wzniosłych słów: Błogosławiona, niepokalana Żadna tam stajnia, żaden żłób Święta naiwność niewskazana Nawet gdy prosi cię sam Bóg By udostępnić pewną część ciała Trzeba nastawić się na ból... Cholerny cudzie W smrodzie i brudzie Ten wstyd i ból dziewicy Ma początkiem być Zbawiania ludzi?! Miało nie boleć! Oszukali cię Jak zwykle na tym łez padole Gdzie zawsze popyt był Na obietnice, że Nie będzie boleć...
8.
PŁYNĘ 01:54
PŁYNĘ Pewnie wyjdziesz przez te drzwi Tak się kończy twoja gra A ja zaufałem ci Serce me w strzępach jest Dusza krzyczy wciąż, a ja... A ja płynę, a ja płynę wciąż Moje życie Ja żegluję wciąż Płynę, płynę, płynę, płynę... Dużo łez i dużo lat Dużo niepotrzebnych dni Skąd mam wiedzieć, czym jest świat I czym jest życie me Czym jesteśmy ja i ty A ja płynę, a ja płynę wciąż Moje życie Ja żegluję wciąż Płynę, płynę, płynę, płynę... Zaufałem przecież ci Tak się kończy twoja gra Dużo sztucznie cichych dni Życie czeka, żebym ja...
9.
10.
INTELIGENTNY PUNK Nie ma już zasad W dodatku wszędzie rozlał się kwas Tak to już będzie w nowych czasach Czy zły, czy dobry, jest kierunek, w którym świat Z kwaśnym uśmiechem się rozrasta? Sędzią inteligencja nasza A kontestacja Jak zwykle w dupie wszystko to ma Dopóki da się dobrze bawić Gdzieś w tych niuansach Zginął inteligentny punk Podobno zabił go humanizm Scena składanką uczci to Ledwo go znałem Choć dobrze współistniało mi się z nim Nie przypuszczałem Że aż tak bardzo przykro będzie mi W tych nowych czasach Największy dureń dyplom swój ma Wiem, że też dobrze z tym się czujesz A kontestacja Się przejawia w barwach dziar Które z uśmiechem prezentujesz Gdy zmarł inteligentny punk… Ledwo go znałem Choć dobrze współistniało mi się z nim Nie przypuszczałem Że aż tak bardzo przykro będzie mi
11.
DEMONY Zimno tu w serce I powiem więcej Zaczyna tu być zimno w mózg Jest coraz później Zaczyna ziewać Otula się od słów do głów Pójdzie spać i obudzą się one... Zostawcie mnie Dziś myśleć już nie mogę I tak już dziś Nikt nie chce słuchać mnie Zapada mrok W kominku gaśnie ogień Nie myślę już Czy coś stać może się... A za drzwiami, za oknami, niby przypadkowe tłumy Przytupują, dopytują: czy już śpi? Jasne, w końcu zaśnie... Gdy pójdzie spać, zbudzi się dobrze znana bajka W pochodni blasku słowa, książki, ludzie, domy W podobnej bajce innej nocy spłonął Reichstag... Pochowane gdzieś po szafach, przychodzą w fazie rem Wiszą na wieszakach, ja doskonale wiem Że ich widmo przechodzi wieczorami Ci po ścianie Kawa w porcelanie, pokój, światło na ekranie A kineskop zachłannie pożera Ci świadomość Samodzielność na śniadanie, jednostkom i milionom głów I dzisiaj znów nie pozwolą zmrużyć powiek Leci wodospad słów co świetnie rozbudza fobie Gdzieś w grobie intelektu, dekadencji niezależnych Gdzie na górze defektów każdy chce poczuć się lepszy Umysł się pieprzy, a wypełzają one Podnoszą śmiele łeb, wyraźnie rozbawione Ośmielone aprobatą marginesu marginesu Społecznym stygmatom nadali miano procesu To musi tak być, to wszystko wymaga ofiar Sfermentowana, zardzewiała filozofia Atakują Cię już co dnia, umysł dawno zasnął Próby wybudzenia to niepowodzeń pasmo Wystarczy jedno hasło, a kodowanie rusza Czołowa lobotomia racjonalność zagłusza! A za drzwiami, za oknami, niby przypadkowe tłumy Przytupują, dopytują: czy już śpi? Jasne, w końcu zaśnie... Ignorancje harce zaczną w mig! Gdy pójdzie spać, zbudzi się dobrze znana bajka W pochodni blasku słowa, książki, ludzie, domy W podobnej bajce innej nocy spłonął Reichstag... Gdy rozum śpi, budzą się nawet w Twojej głowie...
12.
DERATYZERATA 02:12
DERATYZERATA Plany wspaniałe się wysnuwały Dalekosiężne, wolne od wad Pełne poezji i ideałów Wypływać miały na szeroki świat I popłynęłyby daleko Może do tropikalnych mórz Gdyby nie oczyszczalnie ścieków I szczury przy wylotach rur Powiedz, szczurze Co spłynęło dzisiaj? Jak smakował Ten miłosny wiersz? Gnijący w brudnej rurze Religijny przekaz? Ten kolejny Ideowy, punk rockowy tekst? I popłynęłyby daleko! I popłynęłyby daleko! Gdyby nie oczyszczalnie ścieków Bo plany szybko się wystudziły Na wietrze pilnych codziennych spraw W chłodzie kariery, pracy, rodziny Wczasów na piaskach tropikalnych plaż A my płoniemy niedaleko W ogniskach zapomnianych słów Na gruzach oczyszczalni ścieków My i zaprzyjaźniony szczur Powiedz, szczurze Jak spłoniemy dzisiaj Dla jakich spraw przegranych Niespełnionych snów By z uśmiechem W pełni sił zmartwychwstać Jak z popiołów szczur
13.
NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNĘ Daj mi nadzieję Bo resztę mam Odkąd otwarło supermarket Rozkładasz serce Bo skąd ją brać Dla Ciebie samej nie wystarcza Widzę, jak wielka jest ta przepaść między nami Muszę uciekać, wyjść nie może taki skok... By zostawić świat za sobą Nie wystarczy szybko biec Raz Cię zobaczyłem I już po mnie Zakopuję się w codzienność W spraw przyziemnych szczurzy bieg Zakopany bez pamięci niby... Lecz jest problem! Nigdy Cię nie zapomnę Nigdy Cię Nigdy Cię nie zapomnę Nie Daj mi nadzieję Daj mi nadzieję Że kiedyś gdzieś przypadkiem w tłumie Jedno spojrzenie O tym, że wiesz O tym, że ja wiem, że rozumiesz... A potem już do końca świata lub zawału W żenadzie barów bełkotliwie smutki snuć... By zostawić świat za sobą Nie wystarczy szybko biec Raz Cię zobaczyłem I już po mnie Zakopuję się w codzienność W spraw przyziemnych szczurzy bieg Zakopany bez pamięci niby... Lecz jest problem! Nigdy Cię nie zapomnę Nigdy Cię Nigdy Cię nie zapomnę Nie
14.
NA JEDEN MOMENT Donośnym krzykiem Jest na nich hak Wzniesiona pięść Użyto siły Szli zwartym szykiem Przyczółek padł Otwarto ogień Ktoś krzyknął „naprzód!” I ruszyli Wrogie spojrzenie Niesmaczny żart Milczenie Oczu odwracanie Cięta riposta Śmiech prosto w twarz Pogarda w słowach Przy obiedzie Na jeden moment Zatrzymać się Dopóki słowo „człowiek” Jeszcze ma sens Na jeden moment Na jedną myśl Jeden spokojny oddech Dać sobie szansę Przestać Szczerzyć kły... Pieprzone świnie Jesteś idiotką Eksterminować ich Mam cię już dość Gińcie, debile Wal się na ryj Gott mit uns Na jeden moment Zatrzymać się Dopóki słowo „człowiek” Jeszcze ma sens Na jeden moment Na jedną myśl Jeden spokojny oddech Dać sobie szansę Przestać Szczerzyć kły...
15.
WIEMY JAK BARDZO TO BOLI Pragmatycznie planowana przyszłość Inwestycje i intratny ślub (… do głowy nawet by nie przyszło… ) Ścieżki kariery zawodowej Pakiet realizacji snów (… żeby coś mogło na przeszkodzie…) Lądują potem w podłym barze Pijani, smutni i źli Jakim cudem to się mogło zdarzyć? Dlaczego akurat im? My, bywalcy wieloletni Podajemy im chusteczki Wiemy jak bardzo to boli… A grająca szafa nie przestaje Skoczny wybijać rytm Chociaż tylko jeden zna kawałek: No future! No future! No future! No future for me!

about

Płyta "To był zamach" ukazała się nakładem wydawnictwa ZIMA RECords, zamówienia pod adresem: www.sklep.zima.slask.pl/1334-profanacja-to-byl-zamach.html (proszę nie klikać to w "kup digital album", bo i tak nie wiemy, jak moglibyśmy go tutaj sprzedawać ;-)

credits

released January 24, 2015

license

all rights reserved

tags

about

PROFANACJA Silesian Voivodeship, Poland

contact / help

Contact PROFANACJA

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like PROFANACJA, you may also like: